Obudziła mnie kompletna susza w ustach. Stwierdziłem, że wino to zło. Rozejrzałem się po pokoju. Nie było jej. Zerwałem się na równe nogi i złapałem za telefon. Wybrałem jak najszybciej do niej numer. Przez myśl przechodziło mi milion myśli. Czy zrobiłem jej krzywdę? Czy powiedziałem coś złego? Jedno wiem, nie pić tak dużo w towarzystwie kobiet. A dokładniej w jej towarzystwie.
Wysyłałem smsy, wydzwaniałem. Cisza. Skontaktowałem się nawet z Marco i gdy tylko się dowiedziałem, że nie dotarła do pracy, przeraziłem się. Poinformowałem ją, że za niedługo u niej zawitam. Wsiadłem w samochód i nie patrząc na innych pędziłem pod jej mieszkanie. Wpadłem jak poparzony i podbiegłem do portiera.
- Victoria Sparks... - chwila oddechu. - Czy Victoria jest u siebie?
- Panna Sparks niedawno przed panem wyszła z jakimś młodzieńcem, który niósł jej torby.
Złapałem się na głowę i przekląłem pod nosem. Grzecznie podziękowałem i wyszedłem z budynku. Odpalając papierosa wsiadłem do samochodu. Kolejny cel - Foxfire.
Wysyłałem smsy, wydzwaniałem. Cisza. Skontaktowałem się nawet z Marco i gdy tylko się dowiedziałem, że nie dotarła do pracy, przeraziłem się. Poinformowałem ją, że za niedługo u niej zawitam. Wsiadłem w samochód i nie patrząc na innych pędziłem pod jej mieszkanie. Wpadłem jak poparzony i podbiegłem do portiera.
- Victoria Sparks... - chwila oddechu. - Czy Victoria jest u siebie?
- Panna Sparks niedawno przed panem wyszła z jakimś młodzieńcem, który niósł jej torby.
Złapałem się na głowę i przekląłem pod nosem. Grzecznie podziękowałem i wyszedłem z budynku. Odpalając papierosa wsiadłem do samochodu. Kolejny cel - Foxfire.
- Daj mi spokój! Wysłała mi maila, że rzuca prace. Skąd mam wiedzieć czemu!?
- Wszystko przez twoje wysokie mniemanie i dopierdalanie się do niej! - ten człowiek potrafił podnieść ciśnienie.
- Lucas, skieruj się do wyjścia, bo inaczej będę musiał Cię stąd wywalić siłą.
Odwróciłem się od Oscara i wyszedłem z jego biura. Nie pozostało mi nic innego jak ochłonięcie w domu i zebranie myśli.
- Wszystko przez twoje wysokie mniemanie i dopierdalanie się do niej! - ten człowiek potrafił podnieść ciśnienie.
- Lucas, skieruj się do wyjścia, bo inaczej będę musiał Cię stąd wywalić siłą.
Odwróciłem się od Oscara i wyszedłem z jego biura. Nie pozostało mi nic innego jak ochłonięcie w domu i zebranie myśli.
Było już sporo po dwudziestej trzeciej. Zaciągając się kolejnym papierosem przeszukiwałem internet pod przeróżnymi hasłami. Victoria, Sparks, Vicky. Dopiero po wpisaniu imienia jej psa, trafiłem na instagrama dziewczyny, która dodała zdjęcie, na którym jest z osobą, której szukam, oraz psem, z dopiskiem 'W kupie siła! Moja Vi i Mailo <3'. Bóg mnie wysłuchał gdy dojrzałem lokalizację, z której wysłano to zdjęcie. Od razu na mapie znalazłem małe miasteczko Sin, które stało się moim jutrzejszym celem podróży, zaraz po pracy.
Przejrzałem jeszcze zdjęcia, na których znajduje się Victoria. Zdjęcia z głupimi minami, buziakami, z imprez. Uśmiech nie znikał mi z twarzy.
Po zakończonej pracy w warsztacie ojca czekało na mnie kolejne zlecenie do wykonania, nie związane z samochodami. Udałem się na wcześniej ustalone miejsce i czekałem na klientkę.
- Hej Lucas! - pomachała zbliżając się do mnie.
Ruszyłem w jej stronę. Gdy byliśmy na przeciwko siebie przytuliła się do mnie. Odwzajemniłem uścisk, stwierdziłem, że muszę już lecieć dalej i każde poszło w swoją stronę. Zadanie wykonane. Gdy tylko wsiadłem do samochodu, z tylnej kieszeni wyciągnąłem banknoty, które kobieta przekazała mi podczas uścisku. Wziąłem głęboki oddech, przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem do mojego głównego celu.
- Hej Lucas! - pomachała zbliżając się do mnie.
Ruszyłem w jej stronę. Gdy byliśmy na przeciwko siebie przytuliła się do mnie. Odwzajemniłem uścisk, stwierdziłem, że muszę już lecieć dalej i każde poszło w swoją stronę. Zadanie wykonane. Gdy tylko wsiadłem do samochodu, z tylnej kieszeni wyciągnąłem banknoty, które kobieta przekazała mi podczas uścisku. Wziąłem głęboki oddech, przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem do mojego głównego celu.
* * *
- A może barmanka? - Kate usiadła za barem, gdy tylko obsłużyła klienta.
- Co?
- Może znajdź pracę jako barmanka?
- Nie potrafię piwa lać, beczki zmieniać, a co dopiero liczyć pieniądze...
- No tak, a ja to wszystko potrafiłam od razu. - przewróciła oczami i wstała, by obsłużyć kolejnego klienta. Obserwowałam, jak swobodnie porusza się za barem. Cieszyłam się, że przynajmniej ona miała szczęście w pracy.
- Co?
- Może znajdź pracę jako barmanka?
- Nie potrafię piwa lać, beczki zmieniać, a co dopiero liczyć pieniądze...
- No tak, a ja to wszystko potrafiłam od razu. - przewróciła oczami i wstała, by obsłużyć kolejnego klienta. Obserwowałam, jak swobodnie porusza się za barem. Cieszyłam się, że przynajmniej ona miała szczęście w pracy.
- Spadaj stąd Matt! - imię wypowiedziała z naciskiem.
Kątem oka ujrzałam koszmar. Matthew Langers stał tuż obok mnie i kupował piwo. Szybko zmieniłam pozycję na krześle barowym, by siedzieć do niego tyłem i opatuliłam się jeszcze bardziej chustką, która już teraz spoczywała na moim nosie.
- Dam Ci spokój gdy powiesz mi gdzie jest Vicky.
- Wyjechała, bo miała dość takich dupków jak ty. - po krótce Kate miała rację.
- Na pewno by o mnie tego nie powiedziała. Reszty nie trzeba.
Usłyszałam brzdęk pieniędzy i odwróciłam się ostrożnie, by spojrzeć jak oddala się do sali dla palących.
- Wpuść mnie na zaplecze, Kate, proszę.
- Teoretycznie nikt tu nie może wejść.- otworzyła mi drzwiczki z boku, a ja zabierając piwo wkradłam się na zaplecze.
Gdy tylko sytuacja się uspokoiła, wróciłam na swoje miejsce przy barze. Około dwudziestej trzeciej przyszedł szef Kate, który ją zmienił. Mogłyśmy na spokojnie usiąść przy stoliku i pogadać. Niestety, nie potrafiłam się skupić na rozmowie. Bałam się, że zobaczę zaraz przed sobą Matta, a w najgorszym wypadku, Lucasa.
Około dziesiątej rano Mailo domagał się porannej toalety. Zwlekłam się na dół wraz z moim olbrzymem i otworzyłam mu frontowe drzwi. Wracając usłyszałam śmiechy z salonu. Zerknęłam i doznałam szoku.
- Jest i nasz ranny ptaszek! - Matthew widocznie ucieszył się na mój widok.
Siedział sobie z moją mamą i pił kawę.
- Masz szczęście, że nie ma tu Davida. Ten twój uśmiech by się nie pojawił.
- Aj Vicky! Nie bądź taka. Dołącz do nas.
Bez słowa odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do pokoju. Byłam wściekła na mamę, że wpuściła go do domu. Uwierzy w każde jego słowo. Jest zbyt łatwowierna.
Bez pośpiechu ogarnęłam się nieco, ubrałam wygodne ciuchy i zeszłam wpuścić Mailo.
- Chodź do nas! - usłyszałam głos matki gdy chciałam już minąć salon. Przewróciłam oczami, wzięłam głęboki oddech i skierowałam się tam, gdzie nie chciałam. Ucieszyłam widząc wolną kanapę, wiec usiadłam i poklepałam miejsce obok, by Mailo wskoczył.
- Zrobie Ci kawę, pogadajcie sobie. - mama zrobiła największy błąd. Wyszła, zostawiając nas samych.
- Nic się nie zmieniłaś, nadal taka śliczna. Biegasz?
- A ty nadal taki głupi. - zignorowałam pytanie.
- Nie bądź niemiła. Widziałem Cię wczoraj w barze, trudno przeoczyć taką ślicznotkę.
- Co? Jak mam być niemiła? Ulotniłeś się wtedy, gdy Cię najbardziej potrzebowałam! Miałam ochotę się zabić, gdy dowiedziałam się, że siedzisz w więzieniu! - starałam się mówić szeptem, lecz moje nerwy brały górę.
- Nie zrozumiesz.
- Nie mam zamiaru. I proszę Cię, byś ulotnił się z tego domu tak samo jak kiedyś i nie mydlił mojej mamie oczu!
Wstałam i zaciskając pięści udałam się do pokoju, a za mną mój jedyny facet, któremu mogę zaufać. Zamknęłam drzwi na klucz. Zerknęłam na telefon i ujrzałam jedną nieprzeczytaną wiadomość.
~Od: Kate
" Dziś! Wrotki! "
~Do: Kate
" Będę o 15 ;* "
~Od: Kate
" Dziś! Wrotki! "
~Do: Kate
" Będę o 15 ;* "
Do wyznaczonej godziny nie ruszałam się z pokoju. Siedziałam na laptopie oglądając głupie filmy na YouTube. Niemal dostałam zawału, gdy usłyszałam dźwięk sms'a. Byłam przekonana, że to Kate. Jednak myliłam się.
~Od: Lucas
" Hej Vicky, wiem, że nie odbierzesz ode mnie telefonu. Jednak chciałbym, żebyś to przemyślała. Daj mi znać, przyjadę gdziekolwiek, by tylko pogadać "
Nie odpisałam.
Gdy wybiła czternasta czterdzieści wygrzebałam swoje czarne wrotki z szafy, ubrałam szare leginsy i założyłam przez głowę bluzę z kapturem.
~Od: Lucas
" Hej Vicky, wiem, że nie odbierzesz ode mnie telefonu. Jednak chciałbym, żebyś to przemyślała. Daj mi znać, przyjadę gdziekolwiek, by tylko pogadać "
Nie odpisałam.
Gdy wybiła czternasta czterdzieści wygrzebałam swoje czarne wrotki z szafy, ubrałam szare leginsy i założyłam przez głowę bluzę z kapturem.
- Wychodzę, biorę tylko Mailo! - wykrzyczałam w stronę salonu zakładając psiakowi szelki.
Wyszłam, a w zasadzie wyjechałam i skierowałam się w stronę domu Kate, do którego miałam jakieś piętnaście minut. Nie musiałam dawać z siebie zbyt dużego wysiłku, gdyż mój wyręczał mnie, ciągnąc.
~*~
Pustka w głowie! :c
...a teraz czas do pracy.
pustka w głowie, skąd ja to znam -.- wiem tylko, że na pewno nie wstawię jutro rozdziału, no chyba, że wena mnie dopadnie jak wrócę ze szkoły.
OdpowiedzUsuńUgh, nie mogę doczekać się, kiedy Lucas zaskoczy ją, wyskakując gdzieś zza rogu, w jej miasteczku. Trochę dziwne, że Vicky tak go unika, mogłaby chociaż z grzeczności odpisać, że jej się nic nie stało :< no cóż, my - kobiety, jesteśmy dziwne ^^
Weny! :*
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział: http://figure-you-out.blogspot.com/ ♥
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na świąteczny one-shot z Charliem i isobel w rolach głównych. :D http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/ Wesołych świąt! ♥
OdpowiedzUsuń