.

czwartek, 21 lutego 2013

2. Podróż.

... Ze snu wyrwał mnie budzik. Godzina 7:00. Miałam ochotę zawinąć się w kołdrę niczym w kokon i nie wstawać już nigdy. Jest sobota. W poniedziałek czeka mnie nowa praca, nowe mieszkanie, nowe życie. Miałam ogromne szczęście, że dostałam pracę w Foxfire, agencji reklamowej. Dużo słyszałam o tej firmie. Wiele pracowników odchodziło samych. Mam nadzieję, że ja nie będę miała do tego powodu. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Ehem... - jęknęłam, co oznaczało "wejdź"
- Victorio, wstań już. Przyszła Kate. - mama zerknęła do mojego pokoju, po czym poszła.
No tak, tylko jej tu jeszcze brakuje. Szybko wstałam i w piżamie poszłam do salonu.
- Vicky! - Kate po raz kolejny rzuciła mi się na szyję.
- Kate, chodz do mnie do pokoju. Musze wziąć prysznic.
- Oks.
Udałyśmy się do mojego pokoju. Szybko wskoczyłam pod prysznic, wysuszyłam włosy, spięłam je w kucyk, wykonałam codzienny, lekki makijaż i ubrałam dres.
- Będziemy się widywać? Jakoś? - zapytała mnie przyjaciółka gdy wyszłam z łazienki.
- Jasne, wpadnij do mnie, jak będziesz miała jakiś wolny weekend.
- Postaram się...
* * *
- No mamooo, zadzwonię jak dojadę, nie martw się! - próbowałam się uwolnić z uścisku matki.
Gdy już zdołałam, przytuliłam się do Davida. Naprawdę będzie mi brakowało własnego brata, co wydaje się dziwne. Czułam się przy nim bezpieczna. A teraz będę sama z Mailo w wielkim mieście.
Wpakowaliśmy psa w wielkiego vana, którego musieliśmy wynająć, gdyż Mailo to nie, torebkowy mały podróżny piesek. Ja sama wsiadłam w 20osobowego busa, który kierował się prosto do mojego miejsca docelowego. Usiadłam na samym końcu, na środku 4osobowej "kanapy", by mieć widok na jadącego za mną vana. Pomachałam rodzinie, Kate i ruszyliśmy. Po drodze wsiadło jakieś 14osób. Siedziałam sama na końcu i nawet nie wiem kiedy przysnęłam.
Obudził mnie wibrujący telefon w kieszeni. SMS. Leniwie otworzyłam oczy i momentalnie szybko zamknęłam. Leże na 4osobowej kanapie a moja głowa leży na obcych kolanach. Co za wstyd. Zebrałam się na odwagę i podniosłam się. Moim oczom ukazał się obcy mężczyzna.
- Eee... - zawiesiłam się.
- Cześć, Lucas. - wyciągnął do mnie rękę.
- Victoria. - ujęłam jego dłoń.
Uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech po czym odwróciłam wzrok w stronę jadącego za nami vana.
- Nie chciałem Cię budzić. Sama padłaś mi na ramię, po czym zjechałaś na kolana. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zaśmiałam się.
- Wybacz, że ograniczyłam twoje ruchy. Długo tak spałam?
- Noo można tak powiedzieć, ale nic się nie stało. Za jakieś pół godziny powinniśmy dojechać na miejsce.
Z nowo poznanym mężczyzną przegadałam te pół godziny. Dowiedziałam się, że jedzie do narzeczonej, gdyż niedługo biorą ślub. Moja podświadomość powiedziała wtedy "szkoda". Jego panienka należy do tych nadzianych lalek. Oczywiście nie powiedział tego tak dosłownie jak sobie pomyślałam. 
- No i jesteśmy na miejscu. - poinformował mnie Lucas, gdy minibus zaczął parkować przed wielką halą, gdzie stało mnóstwo taksówek.
- W takim razie cześć. - pożegnałam się.
Poszedł. Poczekałam aż wszyscy wyjdą. Usłyszałam straszny pisk, zajrzałam przez okno i zobaczyłam tlenioną blondynę rzucającą się na szyję Lucasa. To pewnie Leila - pomyślałam. Przewróciłam oczami i wysiadłam z minibusa. Skierowałam się po moje walizki, niestety nie miałam jednej, tak jak większość. Chciałam zabrać większość moich rzeczy, by matka nie była skazana na codzienne wysyłanie mi paczek.
- Daj, pomoge Ci. -  pojawił się Lucas.
Kątem oka zerknęłam na jego blondynę, nie wyglądała na zadowoloną. W duchu skakałam z radości, ale starałam się tego nie okazywać.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego, gdy jakimś cudem wyciągnął moje 3 walizki na chodnik.
- Nie ma sprawy. Cześć! - odszedł.
Pobiegłam do vana, który jechał za nami i zabrałam Mailo. Był przytłoczony tą podróżą, nie wyglądał dobrze. Zamówiłam największą z taksówek, gdzie kierowca i sąsiedni pasażer byli oddzieleni kratą od reszty samochodu. Tam siedział Mailo, a moje walizki w bagażniku. Na kartce miałam zapisany adres mojego przyszłego zamieszkania. Podałam ją kierowcy i ruszyliśmy...

4 komentarze:

  1. zdecydowanie za krótki rozdział !
    Coś czuję, że już niedługo Victoria ponownie spotka Lucasa i jego tlenioną narzeczoną ;p
    czekam na rozwój wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie :) Z przyjemnością przeczytam kolejny rozdział. W wolnym czasie zapraszam do mnie (http://shirtandheels.wordpress.com/) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się zaczyna!! Kiedy kolejny rozdział?? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się zaczyna!! Kiedy kolejny rozdział?? :)

    OdpowiedzUsuń