.

piątek, 1 sierpnia 2014

4

...Obudziło mnie skomlenie mojego olbrzyma.
- C...co...? - przetarłam oczy i zerknęłam na zegarek.
- CO!? - wykrzyknęłam zaszokowana, gdy zobaczyłam 10:13.
Jak najszybciej zeskoczyłam z kanapy, na której zasnęłam poprzedniego wieczoru. Pobiegłam do łazienki. Umyłam szybko zęby, twarz, spiełam włosy w kok i gdy już miałam otwierać szafe z ubraniami, moją  uwagę przykuł wiszący na ścianie kalendarz z mega przystojniakami.
- Jest  niedziela... - uderzyłam głową w szafe i odetchnęłam z ulgą.
Dopiero jutro mam spotkanie w firmie Foxfire.
Już nie śpiesząc się ubrałam jeansowe spodenki i białą bokserkę.Był Lipiec, więc na zewnątrz było dość gorąco i o dziwo nie miałam ochoty iść biegać.
- Chodź mordko. - przypięłam Mailowy smycz.
- Witam panno Sparks! - powitał mnie portier.
- Dzień Dobry Panie... - przyjrzałam się jego wizytówce - Watson.
- Może mi Pani mówić po prostu Bill. - posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.

Spacerowałam po Bigtowndreams. Będąc w domu rodzinnym obejrzałam mape tego miasta i mniej więcej orientowałam się w okolicy.
Udało mi się dojść do parku gdzie Mailo mógł swobodnie pobiegać. Usiadłam na wolnej ławce i wykonałam telefon do Davida.
- No cześć mała! - przywitał mnie swoim radosnym głosem. Od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Cześć, uprzedzam twoje pytania. Dojechałam cała, zdrowa i czuje się dobrze.
- To się ciesze, kiedy masz wolny dzień?
- David, nawet nie wiem czy będę pracowała w Foxfire, sekretarka dawała mi 90% szansy, więc zawsze jest te 10%
- Nawet tak nie mów! Jutro czekam na sms'a o treści MAM PRACE, zrozumiano? W nagrodę  wpadniemy z Kate na weekend
- Trzymam was za słowo! - kątem oka zobaczyłam jak Mailo nie daje spokoju małemu Yorkowi, który wydzierał się wniebogłosy, gdy Mailo chciał się bawić i okładał go swoimi ogromnymi łapami. A żeby było zabawniej, obok stała tleniona blondynka, która panikowała i zaczęła wykrzykiwać, czyja to bestia.
- David, nagła sytuacja z Mailo, muszę kończyć, pa! - pożegnałam się i schowałam telefon do kieszeni.
Wstałam i na dwóch palcach wydałam dość nieprzyjemny gwizd, na który Mailo ruszył w moją stronę.
- Co ty robisz!? Co ten pies robi!? Nie, to nie jest pies! To demon wcielony, bestia! Jak możesz z takim psem wychodzić! - wykrzyczała mi dosłownie w twarz, trzymając na rękach Yorka, który starał się szczekać jeszcze głośniej niż ona.
Założyłam ręce na piersi.
- Po pierwsze, nie przypominam sobie żebym była z Panią na TY. Po drugie wara od mojego psa, gdyż jedno moje słowo sprawi, że Pani piesek będzie dla niego przystawką.
Dopiero gdy zrobiła zszokowaną minę, przypomniało mi się skąd ją znałam. To Leila, narzeczona Lucasa, którego poznałam w autokarze.
Posłałam jej sztuczny uśmiech i odwróciłam się na pięcie. Nie podejrzewałam że złapie mnie za łokieć, swoimi przydługimi różowymi tipsami i podniesie na mnie rękę...



__
Pisałam to chyba z miesiąc, codziennie coś dopisując. Nie mam weny.
Obiecuje poprawę!

1 komentarz:

  1. Haha, akcja z blondi mnie powaliła :D
    czeeekam na więcej! szkoda tylko, że rozdziały są takie krótkie :<
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń