.

środa, 3 września 2014

7.

     ...Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Przyklękłam przy nim i płakałam. Nie wiedziałam co zrobić.
- Chodź szybko! - zobaczyłam nagle nieznajomą mi sylwetkę mężczyzny. Dopiero gdy otarłam łzy, moim oczom ukazał się Lucas. Byłam w szoku.
- Lucas! - wstałam. Oniemiałam.
- Nie ma czasu. - trzymał już mojego psa niczym piórko.
Ruszyliśmy. Widziałam tylko jego zwisającą  mordkę i ogromny jęzor z dyszącej paszczy.
Lucas otworzył furtkę kopiąc w nią co spowodowało natychmiastowe wybicie z zawiasu, wbiegł na ogródek gdzie był mały, znajomy York, który o dziwo siedział spokojnie. Nie zastanawiałam się, czy Leila jest w środku, nie obchodziło mnie to teraz. Drzwi do domu były otwarte na roścież. Wbiegł a ja za nim, wszedł do łazienki gdzie była ogromna wanna. Położył Maila i odkręcił letnią wodę. Rączkę natryskową nakierował na psi tors i powoli go całego moczył, starannie, uważając żeby woda nie napłynęła mu do uszu, czy też oczu. Z moich oczu nadał płynęły łzy. Stałam i wlepiałam wzrok w psa.
- Będzie dobrze. Mogłaś trochę pomyśleć i nie brać psa na taki upał! - najnormalniej w świecie mnie zbeształ.
- Ja... Nie będę się tłumaczyła... Moja głupota. - przyznałam mu rację.
Wziął na ręce Maila i wstał.
- Weź ten duży ręcznik. - wskazał podbródkiem.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Udaliśmy się do salonu. Dopiero teraz dojrzałam piękno tego pomieszczenia, tego całego domu! Rozłożyłam ręcznik na środku a on położył Maila. Przetarł go i zabrał ręcznik. Poszedł. Mailo wstał i z ledwością dowlekł się do kuchni, a ja za nim. Położył się na kafelkach nadal dysząc.
- Przejdzie mu, teraz się chłodzi na zimnych kafelkach.
Wzięłam głęboki wdech i przetarłam nos.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i otarłam resztę łez.
- Coś do picia? - zapytał zaglądając do lodówki.
- Nie, nie. Będziemy się zbierać.
- Daj mu dojść do siebie... - zostałam znów zbesztana. - Cola? - zapytał po chwili.
- Poproszę. 
- Usiądź w salonie, zaraz przyjdę.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Usiadłam na ogromnej kanapie. Było tu przyjemnie, pewnie klimatyzacja robiła swoje. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam zdjęcie Leilii w stroju kąpielowym. Skrzywiłam się trochę. Ugh.
- Proszę. - Lucas podał mi szklankę coli z lodem oraz plasterkiem cytryny.
- Mm, dziękuję. - zrobiłam łyk orzeźwiającego napoju i odstawiłam szklankę na stolik. Tego mi było trzeba. Mężczyzna zrobił to samo..
- Jak tam rozmowa o prace? - nagle zapytał.

- Zaraz, zaraz skąd wiesz?
- Już nie pamiętasz o czym rozmawialiśmy w autokarze w drodze tutaj? - zaśmiał się.
No niezbyt. Jak miałam pamiętać rozmowę z takim przystojniakiem. OMG. Przełknęłam ślinę.
- No tak, masz racje, heh. Dobrze. Jutro zaczynam. Organizowanie imprez i takie tam.
- No, no, no ładnie. To poimprezujesz.
- Jak to?
- Widzę, że nie wszystko wiesz. Prawie wszyscy, którzy organizują, biorą udział w tych imprezach, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. No chyba, że są to jakieś prywatne imprezy.
- Serio? No nie. Nie mam czasu na imprezy. - oparłam się o kanapę.
- Ale masz czas na włóczenie się po nocach z psem? - znów się zaśmiał.
Zrobiłam tylko pytającą minę.
- Wybacz, że Cię wtedy przestraszyłem. Nie chciałem.
- Ah! To ty zatrąbiłeś w nocy, gdy wyszłam z psem. - dopiero teraz ogarnęłam sytuację z Mailem i jego potrzebą w środku nocy oraz samochód, który przyprawił mnie o zawał serca.
- Twojej przyszłej żony nie ma w domu? - zmieniłam temat.
- Nie mieszkamy jeszcze razem, i wyprzedzam twoje pytanie. Ten York nie jest mój, po prostu musiała coś załatwić i mi go podrzuciła. - uśmiechnął się.
     Dowiedziałam się kolejnych różnych rzeczy na jego temat. Mianowicie, że prawdopodobnie będzie sprzedawał ten dom, gdyż Leila nie ma zamiaru się przeprowadzać i to on ma się przeprowadzić do niej, do jej apartamentu. Przyznał, że jest bardzo rozpieszczona i żeni się z nią ze względu na jego matkę, która o dziwo strasznie lubi blondynkę. Ale również przyznał też, że ją kocha. Mają ślub za dwa tygodnie a na wieczór kawalerski kumple porywają go w tę sobotę. Przegadaliśmy jeszcze dużo różnych rzeczy. Nie lubiłam o sobie mówić, lecz gdy już o coś zapytał to nie dawał za wygraną i musiałam odpowiedzieć. Dowiedział się o moim ojcu, na jakiej ulicy mieszkam, że w weekend przyjeżdża mój brat z moją przyjaciółką. Że uwielbiam biegać mimo to że nie robiłam tego od przyjazdu. Nawet umówiliśmy się na wspólny jogging jutro wieczorem, gdy już się troszkę ochłodzi.
- Dobrze, będę się zbierać, jest już po 17. Dziękuję za pomoc. - wstałam i wyciągnęłam do niego rękę, którą uścisnął.
Odprowadził mnie do drzwi. Przypięłam Mailowi smycz i skierowałam się do furtki.- Pamiętaj! Jutro 21 jogging! - zawołał jeszcze za mną.
- Tak, tak, szykuj się na wycisk. - zaśmiałam się i odeszłam.
Upał przeszedł, więc spokojnie szłam, bez obawy że Mailo dostanie znów ciepłem.
Około 18 znalazłam się w budynku gdzie było moje mieszkanie. Nie działająca winda, no super. Dość powoli wchodziliśmy po schodach. Na piątym piętrze zrobiliśmy sobie przerwę a na 8 zauważyłam młodą kobietę, która wchodziła z wózkiem.
- Pomogę Pani! - automatycznie wypuściłam smycz z rąk.
- Czy on nic nie zrobi? - zapytała zaniepokojona wskazując na psa.
- Bez obaw. - posłałam kobiecie uśmiech.
- Dziękuję.
Mailo dotrzymywał nam kroku. Jakoś dałyśmy radę wejść na 10 piętro, dziewczynka w wózeczku miała może jakiś roczek. Prześliczna blondyneczka z niebieskimi oczkami, za to jej matka miała kruczoczarne włosy i wyglądała bardzo młodo.
- Jeszcze raz dziękuję. - okazało się, że jesteśmy sąsiadkami.
- Nie ma sprawy. Jestem Victoria - podałam rękę.
- Melody - uścisnęła mi dłoń. - A to Mia. - dodałam.
- Cześć Mia. - uśmiechnęłam się do dziewczynki.
- Musze lecieć, bo mała pewnie głodna, do zobaczenia. - pożegnałyśmy się.
W domu pierwsze co to otworzyłam lodówkę i nalałam sobie wody z lodem.
Wieczór dość szybko minął. Pogadałam z Kate na Skype, dowiedziała się wszystkiego i cieszyła się że są tu tacy przystojniacy. Uświadomiła mi, że ma na celu wyrwać jakiegoś w weekend, przespać się z nim, okraść go i zwiać. Oczywiście wszystko było na żarty.
Około 22 wskoczyłam do łóżka. Jutro czeka mnie pierwszy dzień w pracy, więc muszę być w miarę wyspana...

~*~
No cześć! Sytuacja z pieskiem oparta na faktach.
Zamiast doga, posiadam suczkę rasy bokser.
Również wtedy wylądowała w wannie i wszystko dobrze się skończyło :)

4 komentarze:

  1. Na szczęście z Mailem wszystko w porządku. Kiedyś byłam świadkiem takiej sytuacji, z bokserem mojej siostry ciotecznej, ale jego już się nie dało uratować... :<
    Rozdział jest super, ja ciągle mam nadzieję na paring Victoria-Lucas :D
    Do następnego, weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie fajne Kiedy nn???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pojawi się w poniedziałek/wtorek :)

      Usuń
  3. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział: http://figure-you-out.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń