.

poniedziałek, 6 października 2014

11.

     Piątkowy poranek - monotonia.W pracy wysłałam już wszystkie zaproszenia na bal, więc zbytnio nie miałam co robić. Marco nie dawał mi spokoju i razem ze mną oglądał kiecki na internecie, przykucając przy moim krześle.
- W tej wyglądałabym jak dziwka... ta mnie pogrubi... brzydki kolor... nie lubię takich puf na ramionach...o, ta jest piękna!
- W końcu! - Marco klasnął w dłonie uradowany faktem, że któraś sukienka mi się spodobała. - Ten sklep jest niedaleko, może po pracy się po nią przejedziemy? - dodał
- Dziś nie mogę, przyjeżdża mój brat i przyjaciółka. Może w ponie...- niestety nie zdołałam dokończyć zdania.
- Marco... - niczym z ziemi wyrósł przed nami Pan Szef Wszystkich Szefów.
Momentalnie wyprostowałam się i zminimalizowałam otwartą stronę z sukienkami a Marco stanął na baczność.
- Marco, zapraszam do mojego biura. Teraz. - przeszły mnie dreszcze słysząc ten surowy ton.
Marco niczym nakręcana zabawka skierował się w stronę windy i zniknął za jej drzwiami.
- Victorio, chciałbym abyś zajęła się pracą, a nie przeglądaniem sukienek na bal. Nie zatrudniłem Cię po to, abyś siedziała na internecie i popijała kawkę. Masz jasno wyznaczone zadanie. Nie usprawiedliwia Cię fakt, że je skończyłaś. Zajmij się czymś pożytecznym dla firmy.  - dosłownie przeszywał mnie wzrokiem.
- Przepraszam.
- Przeprosiny przyjmę po balu, na który wybierzesz się jako moja osoba towarzysząca.
- Ale... - odszedł bez słowa.

***
     Rozległo się pukanie do drzwi. Szybko pobiegłam i bez zastanowienia otworzyłam je.
- Aaaa! Vi!- Kate wpadła mi w ramiona jakby nie widziała mnie z rok.
Na dość głośny pisk Mailo odpowiedział szczekaniem.
- Boże, minął tydzień a ja tak się za wami stęskniłam! - uścisnęłam mocno przyjaciółkę oraz brata. David nawet nie wszedł dalej do mieszkania. Oznajmił mi, że skoro mamy poimprezować to już zabierze Mailo do mamy. Dość niechętnie spakowałam rzeczy mojego ukochanego pieska i ucałowałam go w czółko. Strasznie będzie mi brakowało mojego olbrzyma. Ale wiem, że w wielkim ogrodzie będzie mu o wiele lepiej, niż siedząc samemu w czterech ścianach. Gdy David z nim odchodził pociągnęłam znacząco nosem, gdyż nie wiadomo skąd zakręciła mi się łza w oku.
- Ohh, Vicky, przestań. Będzie mu dobrze w domku! I przecież nie rozstajesz się z nim na wieki. - Kate pogłaskała mnie po głowie, jakby pocieszała małe dziecko po czym w podskokach udała się do salonu. - Pokazuj mi te twoje mieszkankooo! - wykrzyczała zadowolona.
Oprowadziłam ją po mieszkanku i pokazałam gdzie może położyć swoje rzeczy. Oczywiście będzie spała ze mną, a mój brat w dodatkowej sypialni. W jednej z walizek znajdowały się moje rzeczy, których nie zdążyłam zabrać z domu. Między innymi znajdowały się tam albumy ze zdjęciami, czy też książki. Ucieszyłam się, gdy Kate wyciągnęła z torby słoiki, w których był kompot i dżem roboty mojej mamy. A najbardziej ucieszyłam się z domowego wina, które moja mama robiła najlepiej.
- Otwieramy winkooooo! - wykrzyczałam unosząc butelkę.
     Siedziałyśmy w kuchni na ladzie i piłyśmy wino z plastikowych kubeczków, gdyż nie posiadałam jeszcze lampek do wina. Opowiedziałam Kate wszystko, co do tej pory mnie spotkało. Jak zwykle nie ominęłam nic.
- Uh, la la! Vicky, musisz być na tym ślubie i gdy tylko będzie kwestia czy ktoś jest przeciwko, by zawrzeć ten sakrament, to wyskoczysz na środek i wykrzyczysz NIE ZGADZAM SIĘ! Niczym Shrek! - klasnęła w dłonie.
- Kate, obudź się, to nie bajka. - pokręciłam głową i się zaśmiałam.
- Zaproś go. - wyszczerzyła zęby.
- Co...?
- No dawaj! Co Ci szkodzi, ja go poznam, David go pozna. Upijemy was. I tak masz dwie sypialnie.
- I jeszcze mi powiedz, że spałby z Davidem? - zaśmiałam się i pociągnęłam duży łyk wina.
- Nie, ty byś spała z panem Niezłe Ciacho a ja z Davidem. - spoważniałam. - Ewentualnie David na kanapie! - dodała szybko, gdy tylko zobaczyła moją minę.
- Kate, z kim ostatnio spałaś? - zapytałam nie odrywając wzroku od przyjaciółki.
- Z moim misiem?
- Kate...
- Z różowym wibratorem?
- KATE!
- No dobra! Z Davidem! Ale to nie tak, Vicky! Upiliśmy się! Tęskniłam strasznie za Tobą i po pracy myślałam, że dostanę szału. Nawet moja kotka nie potrafiła mnie pocieszyć! Tylko zadzwoniłam z ciekawości do Davida i zapytałam czy wpadnie, by zaplanować jakąś niespodziankę do Ciebie, czy coś. I napiliśmy się wódki i potem znowu i znowu i jakoś się potoczyło... - tłumaczyła.
Zeskoczyłam z lady, zabrałam butelkę wina i udałam się do salonu na kanapę. Kate pomaszerowała za mną i usiadła obok mnie.
- To był tylko przygodowy seks, Vicky. Obiecałam Ci, że nie złamię serca twojemu bratu. Po wspólnej nocy wszystko sobie wyjaśniliśmy i uznaliśmy, że to tylko seks. On dobrze wie, że nie potrafię być wierna...
- Nie chcę tego słuchać... Jesteś nienormalna, nie wiem, jak ten kot wytrzymuje z Tobą. - zaśmiałam się i nalałam nam po kolejnym kubeczku wina.
- Nie jesteś zła? To świetnie! A teraz powiedz mi, co założysz na randkę z Panem Szefem Wszystkich Szefów? - rozbawiło mnie jej podekscytowanie w głosie.
- To nie randka. Po prostu bal charytatywny, na który i tak musiałabym pójść, więc co za różnica z kim pójdę.
     Siedziałyśmy na kanapie i piłyśmy winko domowej roboty. Około 22 dołączył do nas mój brat. Gdy tylko nas zobaczył, momentalnie wybuchnął śmiechem
- Dav... David, co Cię... bawi? - Kate ledwo wstała, po czym upadła z powrotem na kanapę śmiejąc się. - Idę spać moje skarrrby, wybaczczczcie mi.
Nawet nie wiem kiedy Kate zniknęła a David siedział już obok mnie sącząc wino.
- Nalać? - zapytał machając mi butelką przed nosem.
- Wiesz co... Wystarczy... W porównaniu do Kate... Wiem, kiedy przestać. - musiałam nabrać siły by wydukać jakieś normalne zdanie.
- No tak, Kate ma teraz randkę z kiblem, haha!
- David... Czy ty spałeś z Kate?
- Tak. Spałem. - odpowiedział krótko i zwięźle. Słysząc to pytanie od razu spoważniał... - Nie rozmawiajmy o tym. To był tylko przygodni seks i tyle. Proszę, zmień temat. - dodał.
- Okeeeey, więc opowiadaj co u mamy!
     Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, jakbyśmy się nie widzieli z 5 lat.


~*~
Mam ogromną prośbę do osób czytających. Zostawicie po sobie jakikolwiek komentarz, będę bardzo wdzięczna :) Chciałabym poznać opinię czytelników, by naprawiać błędy.

3 komentarze:

  1. Oh, wiem jak to jest nie widzieć się z kimś tydzień, a później nadrabiać wszysciuteńkie zaległości całą noc ^^
    Straaasznie krótko, muszę czekać na następny rozdział, a chcę wiedzieć tak jużjuż co się wydarzy na balu między Vicky, a Panem Szefem. Czuję, że będzie gorrąco :D
    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na 1 rozdział ➨ …http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział: http://figure-you-out.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń