.

poniedziałek, 20 października 2014

13.

     Pobudka z potwornym bólem głowy i kompletną suszą w ustach to nic dobrego. Zwlekłam się niechętnie z łóżka i pomaszerowałam do salonu. Kate siedziała na fotelu z butelką wody, trzymając się za głowę.
- Cześć. - rzuciłam szybko i skręciłam do kuchni.
Pstryknęłam czajnik, by woda się zagotowała, nasypałam kawy do kubka i niczym zombie wgramoliłam się na ladę.
- Cześć mała, kacyk? - David wskoczył na ladę tuż obok mnie.
- Ciiii.... - oparłam głowę o jego ramię a dłońmi zasłoniłam twarz.
Gdy woda się zagotowała, mój jakże kochany braciszek zrobił mi pyszną kawę i posiedział ze mną w kuchni. Nie powiedziałam mu o wczorajszym incydencie. Pomyślałam, że Kate też się nie dowie. Mimo wszystko bawiłam się w clubie bardzo dobrze. Dopiero teraz zastanawiam się, co takiego mnie powstrzymało przed tym by pójść z Lucasem. Gdzie tak w ogóle chciał mnie zabrać. Może chodziło mu o to, bym razem z nim spędziła resztę wieczoru? To bezsensu. Może dotarł do mnie wtedy fakt, że za nie cały tydzień, będzie stał przed ołtarzem i składał przysięgę małżeńską. Ciekawi mnie tylko, dlaczego to zrobił. Dlaczego mnie pocałował. Według mnie pocałunek i to z taką czułością, to zdrada. Jak on mógł - Jak ja mogłam!
Gdy już doszliśmy jakoś do siebie, leniliśmy się w salonie, oglądając TV.  Do naszych uszu dotarł dziwny dźwięk, który pierwszy raz usłyszałam.
- Kate, twój telefon.
- To nie mój.
- David? - spojrzałam na brata.
- Vicky, to domofon...
- Ja mam domofon? - byłam zdziwiona.
W odpowiedź otrzymałam śmiech od moich dzisiejszych towarzyszy. Poszłam za dźwiękiem, który pierwszy raz słyszałam. Tuż przy drzwiach, na ścianie rzeczywiście wisiał domofon.
- Tak? - podniosłam słuchawkę.
- Cześć Vicky, mam małą prośbę, winda znów nie działa. Pomogłabyś mi z wózkiem? Na nikogo innego nie mogę liczyć. A na dodatek mam zakupy.- usłyszałam cichy głos Melody.
- Jasne! Poczekaj, już schodzę. - odłożyłam słuchawkę.
Zabrałam Davida ze sobą, bo w końcu to facet.
- Mel, to David, mój brat. David, to Melody, moja sąsiadka. - przedstawiłam ich.
- No cześć - uścisnęli sobie dłonie.
- A to Mia. - Melody dość nieśmiało przedstawiła swoją córeczkę, która już smacznie drzemała.
Zabrałam spod wózka zakupy, Mel wzięła Mię na ręce a David zabrał wózek. Jakoś dowlekliśmy się na dziesiąte piętro. Oczywiście z przerwami. Moja kondycja z dnia na dzień spada.
Mel otworzyła drzwi do swojego mieszkania.
- Wejdźcie. Położę tylko małą.
Mieszkanie dziewczyny było odzwierciedleniem mojego co do budowy. Oczywiście było inaczej urządzone Odłożyłam zakupy na ladę w kuchni, a David położył wózek w przedpokoju.
- Dziękuję wam. Wchodziłabym na te piętro z pół dnia.
- Dobra kawa i po sprawie. - David szeroko się uśmiechnął a ja go tylko szturchnęłam łokciem.
- Proszę bardzo. Siadajcie w salonie. - Mel posłała nieśmiały uśmiech
- Ja idę do siebie, przyjaciółka czeka, David wypije za mnie kawę.
Pożegnałam się z sąsiadką, a David odprowadził mnie do drzwi.
- Co ty wyprawiasz? - wyszeptałam do niego, gdy upewniłam się, że Melody tego nie usłyszy.
- Skorzystałem z zaproszenia na kawę? - odpowiedział również pytająco.
- David! Sam się wprosiłeś! Na pewno ma dużo ciekawsze zajęcia, niż siedzenie z obcą osobą.
- Pa, pa - posłał mi całusa i zamknął mi drzwi przed nosem.
Oburzona wróciłam do Kate.
- Co jest?
- David wprosił się do sąsiadki na kawę.
W odpowiedzi otrzymałam parsknięcie i pokiwanie głową. Do wieczora siedziałyśmy z Kate przed telewizorem, oglądając co popadnie, śmiejąc się z każdej głupoty i plotkując o wszystkim. Około 20 dołączył do nas zadowolony David. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a co chwilę stukał coś na telefonie.
- Ej, panie zakochany, czas jechać.

***

     Samotny wieczór. Najgorsze co może być. Muszę sprawić sobie jakąś rybkę, patyczaka, jaszczurkę. Cokolwiek małego, co nie będzie cierpiało, że nie ma mnie w domu.
Trudno mi było pożegnać się z bratem i przyjaciółką. Obiecali, że niedługo znów się zobaczymy, więc jestem dobrej myśli. Kazałam Davidowi opiekować się Mailo i zdawać mi relacje na żywo, jeśli coś będzie z nim nie tak. Kate oczywiście kazała mi nagrać, jak wbiegam na ceremonię ślubną Lucasa i krzyczę "Nie zgadzam się!".
     Nie mając już co robić, po 21 założyłam dres do biegania, buty i obowiązkowo zabrałam słuchawki. W pasie zapięłam tzw. nerkę. Jogging to jest teraz to, co potrzebuję. Modliłam się tylko, żeby nie spotkać... No i BANG! Ujrzałam niedaleko Lucasa, robił to samo co ja. Ze słuchawkami w uszach biegł przed siebie. Dodałam trochę tempa, by uciec z jego pola widzenia. Biegłam niemal sprintem w stronę parku, gdzie chodziłam z Mailo. Przyda mi się taki kopniak w tyłek. Aby złapać trochę tchu, oparłam się plecami o drzewo w parku i schyliłam się opierając się dłońmi o kolana. Nerka, którą miałam na pasie zawibrowała. Wyprostowałam się i wyciągnęłam telefon.

~Od: Lucas
" Uważaj, bo zabraknie Ci tchu ;) "

Bardzo śmieszne - pomyślałam. Nie odpisując nic, schowałam telefon tam, gdzie był. Ostrożnie się rozejrzałam i pobiegłam do domu. Na szczęście nie spotkałam już nikogo. Na prawdę nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Sama nie wiem, czy biegnę ku czemuś, czy przed czymś uciekam.
W mieszkaniu wzięłam długi prysznic, wskoczyłam w t-shirt Davida i położyłam się na łóżko. Jutro czeka mnie kolejny dzień w pracy. Kolejne stawienia czoła przed Panem Szefem Wszystkich Szefów, z którym mam niby spędzić środowy wieczór.




~*~
Krótko, bo brak czasu.
Znalazłam w końcu pracę, więc przez ponad pół dnia nie ma mnie w domu.
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się new, no ale obiecuję, że będę się bardzo starała :)

6 komentarzy:

  1. A ja dalej czekam na to, aż Ona wbiegnie na ślub i krzyknie "Nie zgadzam się" :D
    nextnextnext! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam nowy rozdział: http://figure-you-out.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. szybko dodaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział. http://your-perfect-imperfections-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O.o świetny rozdział , czekam na kolejny ! :*

    OdpowiedzUsuń